A ja sie nie zgadzam z Iceni. Bo nie moze ona dac gwarancji, ze kobiecie sie odechce. Moja kolezanka w wieku 30 lat tak samo myslala jak Iceni mowi i siedziala z mezem , meczac sie ze swoim ogromnym libido - bo przeciez jej przejdzie. Nie, nie przeszlo Dzis ma juz 60 lat i chce seksu wiecej nawet niz kiedy miala lat 30. napisał/a: wystraszona2 2012-04-10 15:02 poronilam ale na tym sie nie skonczylo... Poronienie samoistne nastapilo w 7 krwawienie nie ustepowalo przez lekarza okazalo sieze mam jeszcze jedna ciaze! Ciaze pozamaciczna ktora wowym czase miala 9 tyg. grozilopeknieciem i krwotokiem... nastepny dzien szpital i laparoskopia usunieto ciaze i jajowod prawy... Minelo 5dni od zabiegu jak dlugo musze sie oszczedzac i kiedy isc na kontrole? kiedy moge zaczac wspolzycie i normalnie pracowac czy dzwigac? napisał/a: ~Anonymous 2012-04-10 18:34 Jeżeli chodzi o dźwiganie i wysiłek to powinnaś minimum 3 tygodnie się oszczędzać. Nie mówię, żebyś robiła z siebie inwalidę ale ogranicz noszenie ciężkich rzeczy i większy wysiłek. Co do współżycia to myślę, że warto poczekać aż cykl dobiegnie końca czyli do kolejnej miesiączki i w nowym cyklu zacząć ew. próbować. Nie wiem czy masz szwy na brzuchu ale powinnaś udać się na wizytę ( zdjąć szwy) w 7-mej dobie od zabiegu. To wszystko co napisałam warto skonsultować z lekarzem. Ja bynajmniej po laparoskopii dostałam takie wskazówki. napisał/a: wystraszona2 2012-04-10 19:42 dzieki za te info. jestem wdzieczna:) Jesli chodzi o wspolzycie to mialam na mysli kochanie sie z mezem ale z zabezpieczeniem bo na ciaze to wiem, ze narazie za wczesnie:( napisał/a: ~Anonymous 2012-04-10 20:37 wystraszona napisal(a):dzieki za te info. jestem wdzieczna:) Jesli chodzi o wspolzycie to mialam na mysli kochanie sie z mezem ale z zabezpieczeniem bo na ciaze to wiem, ze narazie za wczesnie:( nie chodziło mi o ciążę, a o ew. infekcje, zapalenia itp. lepiej poczekać aż wszystko się zagoi/wyczyści. Powodzenia i główka do góry :) napisał/a: wystraszona2 2012-04-10 22:15 jutro mam nadzieje uda mi sie zobaczyc z moim lekarzem i dowiem sie wszystkiego:) chcila bym sie przytulic do meza wiem ze jemu tez na tym zalezy ale bede czekac ile bedzie trzeba;) dzieki za wsparcie;) Na dzidzie za wczesnie w kwestii psychicznej... ZA DUZO TEGO JAK NA JEDEN MIESIAC... ZA WIELE PRZYKRYCH WYDAZEN I SMUTNYCH PRZEZYC PRZEZYC;( Lezac w szpitalu widzialam tyle kobiet ktore plakaly po zabiegach lyzeczkowania,a ja juz nie potrafilam plakac... mialam wyrzuty sumienia ze nie przezywam tak jak one ale ja przeszlam to wczesniej i juz nie mialam sil plakac! Strach przed nieznanym jest okropny!!!Czy psychika pozwoli mi miec jeszcze dziecko mimo ze szanse sa o wiele mniejsze niz przed zabiegiem?! napisał/a: ~Anonymous 2012-04-11 08:58 wypytaj o wszytko lekarza :) najlepiej jakbyś zapisała pytania na kartce, bo wiesz, że często pod wpływem emocji itd. zapominamy o wszystkim. Co do psychiki to trudno powiedzieć jak szybko będziesz w stanie nastawić się na kolejną ciążę. Wiesz, że najlepszym lekarzem jest czas więc daj go sobie maksymalnie tyle ile potrzebujesz :) wszystko jest świeże więc ciężko Ci patrzeć daleko w przyszłość ale myślę, że sobie poradzisz :D to, że nie płakałaś wcale nie robi Cię gorszym człowiekiem. Przeżyłaś to już, a jak wiesz co nas nie zabija to nas wzmacnia. Życzę dużo siły i samych pozytywnych myśli :) napisał/a: wystraszona2 2012-04-11 11:29 dziekuje:)
Namawia mnie do meksykańskich restauracji, a ja naciskam na sushi. Nie mogę się z nim dogadać, bo jak wiadomo, mężczyźni są z Marsa. Żartuję, ale tak naprawdę to bardzo martwię się. Staramy się o dziecko i nie chcę, żeby wychowywało się w domu, w którym cały czas wybuchają sprzeczki. O duże sprawy, ale też o drobiazgi”.

Na pytanie postawione w tytule nasuwa się odpowiedź nie tyle oczywista, co dość przewrotna. „Jak to można? Po prostu trzeba!” – chciałoby się powiedzieć. W końcu, jeśli przeżyło się razem niekiedy ponad połowę życia, to jakiś haczyk, na którym się to wszystko trzyma, musi być. Inaczej nie dałoby rady. I tym haczykiem bez wątpienia musi być coś o wiele silniejszego niż wspólnie zaciągnięty kredyt na czterdzieści lat. To musi być miłość! Wiadomo, motyle w brzuchu przestały latać już dawno temu. Etap „dorabiania się” i wychowywania dzieci też należy już do przeszłości. Ale czy to znaczy, że wszystko, co rzuca wyzwanie młodym parom, motywuje do działania i scala uczucia, odeszło już w przeszłość? Nic bardziej mylnego!„Miłość nigdy nie ustaje”? Truizmem jest powiedzieć, że wszystko się zmienia. Niemniej jednak, często mamy ogromny problem z zaakceptowaniem faktu, że do tego „wszystkiego” zalicza się również miłość. Rzeczą normalną jest, że z czasem mniej jest już namiętności, dzikich porywów serca i scen zazdrości. Trudno pogodzić się z tym, że w ich miejsce pojawiają się denerwujące przyzwyczajenia partnera, ograniczenia zdrowotne, rozbieżności zdań. Mimo wszystko tym, co sprawia, że z takiego układu nie uciekamy, jest intymność i zaangażowanie – nieodłączne składowe miłości. Po namiętności, która króluje na starcie, potem przychodzi kolej na jak nigdy wcześniej Małżeństwa z kilkudziesięcioletnim stażem to coraz rzadsze dobro. Teraz ludzie pobierają się i rozwodzą, jak tylko im coś zaczyna nie pasować. A przecież nie na tym to polega! W obliczu tylu rozbitych związków, warto skierować swoje spojrzenie na tych, którym żadne życiowe burze nie przeszkodziły w byciu razem. Wiadomo, że jakość i wymiar uczucia zahartowanego w ogniu życia muszą być inne niż u narzeczonych. W tej miłości więcej jest miejsca dla drugiej osoby, więcej zrozumienia, mniej pychy, więcej pokory. A że już może serce nie bije mocniej za każdym razem, jak ją/jego widzisz? Cóż, ważne, że wciąż bije dla tej samej rzeczywistość Po wielu latach bycia razem, kiedy duża część wyzwań dorosłego życia jest już za małżonkami, wreszcie jest moment, by odwrócić się od tego wszystkiego, co nas bez reszty pochłaniało, i skierować się ku tej drugiej stronie. To właśnie jest ten moment, by na nowo odkryć siebie nawzajem! Miniony czas przecież na Was obojgu odcisnął swoje piętno. Warto zatem odkryć się na nowo – wyjść wspólnie na kolację, pójść do kina, wyjechać na wakacje. Kto wie, może wybierzecie się na kurs tańca albo zapiszecie do lokalnego klubu brydżowego. Możliwości jest sporo, trzeba tylko się dobrze miłość w nowej odsłonie – scena pierwsza, ujęcie pierwsze! Oceń artykuł (liczba ocen 1) Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami na temat zdrowia i zdrowego stylu życia, zapraszamy na nasz portal ponownie!

Grace Gummer, znana z seriali "Mr Robot" czy "American Horror Story: Freak Show", pnie się po szczeblach kariery. Dotąd w tej drodze towarzyszył jej mąż, muzyk Tay Strathairn, z którym wzięła sekretny ślub 3 lata temu. Według informacji amerykańskiego serwisu "TMZ" w poniedziałek do sądu w Los Angeles wpłynął pozew rozwodowy ze
Temat: kochanie dwoch jednoczesnie- czy to mozliwe, co robic?Witam, jestem w potrzasku. Nie wiem co robic... Wydaje mi sie, ze przekroczylam granice, ktorej nie powinnam, czyli zakochalam sie. Jestem mezatka i problem polega na tym, ze zakochalam sie ale nie w swoim mezu..Historia jest prosta. Okolo 5 lat temu, kiedy bylam w zwiazku na odleglosc z moim mezem, poznalam pewnego faceta. Poczatkowo zupelnie nie w moim typie, wizualnie i mentalnie. Dalam mu swoj numer, czego nigdy nie robie, ale po prostu czulam ze musze to zrobic. Nie umiem tego wytlumaczyc ale tak bylo, oczywiscie od razu poczulam ze tak sie nie robi, co prawda to tylko numer, ale ja bylam z kims zwiazana i takie zachowanie jest nie fair. Po jakims czasie, kiedy nieznajomy wydzwanial i wypisywal z prosba o spotkanie, postanowilam sie zgodzic, z czystej ciekawosci, bez podtekstow. Spotkanie przebieglo szybko, i od razu zorientowalam sie ze to nie jest facet w moim typie. Powiedzialam mu, kiedy sie rozstawalismy, ze wiecej sie nie spotkamy- NAPEWNO. Ale facet nie odpuscil. Wydzwanial, pisal smsy...nie twierdze, ze nie bylo to mile, bo ktora kobieta, slyszac mile slowa na swoj temat, nie czuje sie dowartosciowana...Chcialam zaznaczyc, ze w swoim zwiazku bylam szczesliwa, jednynym mankamentem bylo to ze byl to zwiazek na odleglosc..Dlatego nie chcialam sie z 'wilekim nieznajomym' wiecej spotkac, nie ragowalam na smsy. Nic. Zero odpowiedzi. Sprawa troche ucichla,ale po 2 miesicach, facet znowu pisal, prosil o spotkanie. Postanowilam ze spotkam sie z nim, zeby powiedziec mu i definitywnie dac do zrozumienia, zeby dal spokoj. Spotkalismy sie, na poczatku bylo sztywno, powiedzialam mu, zeby nie pisal- w dosc chamski i niemily sposob, powiedzialam ze z kims jestem i ze po prostu nie mam zamiaru sie spotykac z nim na boku, ze nie jest w moim typie itp. Najwazniejsze jest to ze naprawde tak czulam i bylam pewna tego co mowilam, bez cienia watpliwosci.. on zrozumial, widzialam ze dotarlo do niego. Nie wiem jak to sie stalo, ale potem zaczelismy normalnie rozmawiac, on byl bardzo bezposredni i jakby potrafil mnie przeswietlic, dokladnie wiedzial co we mnie gra. Zadajac pytania trafial w dziesiatke, komentowal, sluchal, az dreszcz przszywal, bo gadalismy jak starzy znajomi, jakbym go znala od sadze zeby robil to specjalnie, bo przeciez nie mozna tak zmanipuliwac rozmowy i sytuacji zeby kogos tak rozszyfrowac, po kilku zdaniach o pogodzie i dupie marynie, bo przeciez tak wygladalo nasze 1 spotkanie. Nie potrafie tego wyjasnic. Zupelnie zapomnialam o czasie jaki mijal, wrocilam wtedy nad ranem, i nawet nie wiem kiedy ten czas minal. Siedzielismy w pubie i gadalismy, tylko tyle. Nie spotkalam sie z nim wiecej, przez nastepne pol roku. Wyslalam maila zeby dal spokoj i poprosilam go zeby do mnie wiecej nie pisal i uszanowal moja decyzje, bo czuje sie z tym okropnie. Odpisal, ze go to boli ale rozumie i ze zyczy mi szczescia w zwiazku, i wiem ze to bylo szczere. Od tamtej pory, nie wiem czemu ale wracal do mnie w myslach, nie moglam o nim zapomniec. Bylam nadal ze swoim mezem, bylam z nim szczesliwa, ale od czasu do czasu w mojej glowie nagle pojawial sie tamten typ. Niestety po pol roku, on znowu sie odezwal i znowu sie spotkalismy, znowu na stopie kolezenkiej. Jak starzy znajomi. Co slychac itp, znowu przyjemnie, szczerze. I pozniej znowu przerwa pol roku, rok. Za kazdym razem ja to urywalam ale po kazdym razie bylo mi coraz trudniej utrzymac dystans. Mialam wrazenie ze sie od niego psychicznie uzaleznilam, myslalam o nim, czulam go, potrzebowalam. Po kadzej przerwie, kiedy spotykalismy sie, czulam jakby minal jeden dzien od naszego ostatniego spotkania. Staralam sie zeby te spotkania byly naprawde kolezenskie, bez zbednych slow, bez zbednej wylewnosci, ale to napiecie miedzy nami, mimo ze ja je hamowalam a on szanowal, wisialo w powietrzu i to sie wyczuwalo. Nie wiem jak to sie stalo, bo przeciez on nie byl w moim typie, i bylam o tym przekonana, alepo kazdym spotkaniu, czulam ze znamy sie lepiej, i bardziej mnie intryguje. Wiem, ze kiedy prosilam zeby sie ze mna nie kontaktowal, ranilam go w jakis sposob, bo on od poczatku znajomosci okresli swoje oczekiwania w stosunku do mnie- zadnej przjazni, bo to by go ranilo a on chce poprostu ze mna byc i jest tego pewny. To trwa juz 5 lat, ja jestem z mezem, on o niczym nie wie, albo udaje ze nie wie, bo przeciez czuje sie ze druga osoba sie oddala... Ja nigdy sie z tamtym facetem nie przespalam, zdarzaly sie dwuznaczne sytuacje, ale ja wtedy po prostu uciekalam, zanim cokolwiek sie stalo. Tlumaczylam mu ze nie potrafie.. Ale przeciez nie jestem ze stali, mysle o nim, ale kocham meza. I naprawde go kocham, jest dla mnie wszystkim. Nie wiem co sie stalo, bylo mi zawsze z nim dobrze, nie wiem dlaczego nagle poznalam tamatego i dlaczego on nie chce zniknac z mojego zycia. Ostatnia przerwa trwala poltora roku i naprawde czulam ze juz wiecej go nie spotkam, ale zlamalam sie. Bylam przygnebiona z powodu problemow rodzinnych i poczulam ze to wlasnie z nim chce prozmawiac, ze jego w tym momencie potrzebuje. Moj maz mnie wspieral , ale czulam ze mowi mi to co chce usyszec, albo po prostu sluchal, nie radzil... czulam jakis brak, ale nie wiedzialam czego. Wtedy peklam i napisalam do Tamtego mezczyzny, i od slowa do slowa, po kilku tygodniach kiedy zwierzylam mu sie ze swoich problemow, poczulam, ze wiem co robic, wiem jak postapic, jak ugryzc problem rodzinny. On sie przejal, doradzil, dzwonil i pytal, przezywal ze mna. Nie wiem co mam robic, bedac z mezem coraz czesciej czuje ze chcialabym byc z tamtym. Kiedy jestem z tamtym, chce od niego uciec, bo czuje ze to nie jest facet, z ktorym moglabym sie zwiazac. Czuje sie maksymalnie rozchwiana emocjonalnie i naprawde nie wiem co robic. Czy tamten facet to jest cos wyjatkowego? nie umiem odpowiedziec na najprostsze pytania, wydaje mi sie ze kocham ich obu. Zastanawiam sie czy nie poznalam tamtego, zebym zrozumiala ze moj maz to nie to? nie wiem, co o tym myslicie??? Czasem śmiejemy się, że dawno się nie pokłóciliśmy, to coś by trzeba wymyślić. Wiadomo, czasem mamy lepsze, czasem gorsze dni. Ale miało być o tym jak się nie kłócę, więc do rzeczy – przyjrzyjmy się jak to robię. Zacznę od tego, że bardzo wierzę w to, że między mężem i żoną, oprócz miłości, powinna być też
A wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Ze on jest kochającym ojcem naszego dziecka! Bawi sie z nim, codziennie razem staramy się kąpać Córkę... mimo wszystko jest dla mnie dobry, nie raz mogłam mu się wypłakać w podkoszulek... Ale te "filmiki" mnie dobijają. Po prostu nagle burzą mi cały jego obraz! Masakra, jakbym miała rozdwojenie jaźni jakieś... A najlepsze jest to, że on dzisaj jakby nic się nie stało?? Jezu aż sama zastanawiam się czy mi się coś nie przyśnilo ?! Iszamoaja nie mam nic przeciwko ostrzejszemu sexowi, zgadzam się ale on nie dopuszcza do siebie ze ja czasem potrzebuję sie poprzytulać, wtedy mu wajcha opada i pozamiatane... Nawet ostatnio oglądalismy razem te jego lateksy, powiedziałam, że może razem pooglądamy "filmiki" ale jak odpalił stronę z pornolami to mnie na wymioty wzieło. Nie cierpię filmików gdzie sperma się leje gęsto, dla mnie to obrzydliwe taka zwierzęca chuć! Powiedziałam mu delikatnie, że za tym nie przepadamm no i było po zawodach. Co do jego fetyszy, to tez mogę akceptować, w końcu dla niego potrafię się w rajstopę wbić (bodystocking). Myślę, że najgorsze jest to, że ja idę na kompromis z nim ale nie on ze mną... Wiecie, że będąc z nim przez te 6 lat najbardziej kochaną czułam się w trakcie porodu?! Byl przy mnie cały czas, pomagał. To było cudowne, dzieki niemu nie mam skrzywienia porodowego, twierdzę wręcz ze to najpiękniejsze co mi się w życiu przytrafiło. A z drugiej strony takie upokorzenie... Normalnie schiza jakaś, nie ogarniam tego kompletnie. Czasem mam myśli, by po prostu odejść od niego, mimo, że naprawdę go kocham, mimo ze 6 lat jesteśmy razem. Ale jestem realistką. Musiałabym wrócić do rodziców, z małym dzieckiem, bez pracy bez niczego. Czasem chciałabym go jakoś ukarać, ale nie wiem jak. Zemściłam się na nim dzisiaj, nie prałam jego ciuchów, ale potem sama zaczełam się z siebie smiać, że jak dzieciak się zachowuję. Ehhh... strasznie to dołujące... Wiecie co do czucia się jak "maciora", nawet jak się odpicuję i widzę, że innym się podobam to fakt, że nie widzę odrobiny zachwytu u niego czy chociaż dumy wszystko przekreśla. Cytuj
Sen o rozstaniu z żoną czy mężem może być naprawdę nieprzyjemny. Wszystko to, co śni ci się w nocy, stanowi odzwierciedlenie niepokoju lub nieodkrytych do tej pory potrzeb. Zobacz, co oznacza rozstanie według sennika. Jeśli śni ci się rozstanie z ukochaną osobą, może to oznaczać niepewność oraz lęk przed utratą miłości.
Dzień dobry! Rozstanie, odejście od męża/ żony zawsze jest dużym kryzysem dla obojga i nie można całkowicie uniknąć, oszczędzić sobie wzajemnie naturalnego stresu czy bólu. Nie sposób odejściem "nie zranić męża". Nie mniej jednak można rozstać się mądrze, przemyślanie, rozsądnie. W swoim pytaniu wspomina Pani głównie o niechęci, obrzydzeniu do seksu, że bliskość męża nie sprawia Pani przyjemności itp. A jak układa się między Państwem w innych sferach życia? Być może kryzys seksualny "rozlał się" na Pani ocenę męża i małżeństwa również w innych sferach, mimo że nie układa się w nich tak najgorzej? Warto to sprawdzić, ponieważ może to być szansą zarówno na poprawę związku, jak i dobre rozstanie. Warto też przeanalizować, skąd, kiedy i w jaki sposób pojawiła się Pani niechęć do męża. Z listu wynika, że ma Pani czworo dzieci, więc od kilku lat jest nieustannie w ciąży lub w połogu. To ogromny wysiłek, który przekłada się zarówno na kondycję fizyczną, jak i psychiczną kobietą. Warto sprawdzić, w jak dużym stopniu wpływa na Pani obecną decyzję. Polecam wspólne wybranie się z mężem do psychoterapeuty. Psychoterapia pary może zmierzać nie tylko w kierunku ratowania i poprawiania związku, ale także przechodzeniu przez rozstanie i rozwód. Pozdrawiam! Taka sytuacja może mieć miejsce, jednak nie w każdych okolicznościach, o czym mówi w rozmowie z WP Kobieta adwokat Honorata Janik-Skowrońska. - W praktyce często zdarza się, że mimo fatycznego rozpadu związku (separacja faktyczna), małżonkowie nadal zamieszkują wspólnie. Prawdą jest, że art. 28 (1) KRiO mówi o prawie do z mezem mam 2 dzieci,mam od paru lat kochanka z którtym jedno dziecko wychowuje je bywa w domu raz w tyg bo sie klucimy,nie ma pozycia malzenskiego,kochanek bywa u mnie pare razy w tyg jest czuly cieply zajmuje sie dzieckiem ,pomaga w moge na niego liczyc,a z mezem nie dogadujemy sie .jest dla dzieci oslchly nerwowy przez szanuje wie ze jedno dziecko nie jest wiem czy powinnam dalej spotykac sie z kochankiem,kocham go bardzo KOBIETA, 31 LAT ponad rok temu Jak radzić sobie z kryzysem? Szanowna Pani, widzę, że czuje się Pani kompletnie zdezorientowana. To jak wygląda obecnie Pani życie, jakie relacje pani tworzy, jest odbiciem pani świata wewnętrznego, gdzie różne, często sprzeczne ze sobą emocje próbują dojść do głosu a Pani sama nie wie co właściwie jest dla Pani dobre. Zachęcam Panią do skorzystania z psychoterapii (szczególnie rekomenduję podejście Metasytemowe), gdyż samemu trudno jest sobie pomóc. Psychoterapia pozwali odkryć, czego naprawdę Pani pragnie i na czym/na kim Pani zależy. Będzie Pani mogła w końcu zatrzymać się na chwilę, wziąć oddech i spojrzeć na własne życie z nowej perspektywy, tak aby nie musiała Pani wiecznie się miotać i szukać własnego miejsca. Nigdy nie jest za późno na zmianę, wystarczy tylko mieć motywację i zrobić ten pierwszy krok. Pozdrawiam, 0 Dzień dobry! Sytuacja jest skomplikowana dla wszystkich Państwa (zarówno dla Pani, jak i dla obojga mężczyzn oraz dla dzieci), zachęcam więc do osobistej konsultacji z psychologiem i rozważenie podjęcia psychoterapii. Pozwoli to wspólnie przeanalizować, jakie są plusy, a jakie minusy obecnej sytuacji, z jakiego powodu Pani w niej pozostaje, a jakie są możliwe opcje zmiany. Być może z czasem świadomie dojdzie Pani do wniosku, że jest możliwa poprawa relacji z mężem i odbudowanie tego związku - a może nie ma na to szansy i warto rozważyć możliwości związane z rozstaniem lub rozwodem z mężem i (być może) z czasem stworzeniem nowego stałego związku. Pozdrawiam! 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Relacje z mężem i kochankiem – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Czy powinnam spotykać się z kochankiem? – odpowiada Mgr Justyna Piątkowska Zdrada w związku i ciąża z kochankiem – odpowiada Mgr Justyna Piątkowska Problemy z relacją z mężem – odpowiada Lek. Tomasz Budlewski Relacja z byłym kochankiem – odpowiada Mgr Magda A. Pytlok Problem w relacjach z mężem 6 lat po ślubie – odpowiada Mgr Joanna Krysiak Problemy ze współżyciem i relacją z mężem – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Jak nawiązać relację z kochankiem? – odpowiada Mgr Bożena Waluś Relacje z mężem i trudne dzieciństwo – odpowiada Mgr Joanna Wantuch W jaki sposób naprawić relacje z mężem? – odpowiada Mgr Bożena Waluś artykuły . 206 333 5 69 303 46 37 412

kochanie sie z mezem